niedziela, 27 lipca 2014
Infomacja!!
Piszę tego posta tylko i wyłącznie dlatego że nie wiem czy pisać , jeśli wam to się nie podoba to nie będę ciągnąć tego dalej , jeśli podoba to postaram się dodawać częściej rozdziały.Pewnie wiecie jak zależy mi na komentarzach.Pod niektórymi rozdziałami jest więcej kom a pod niektórymi tylko kilka.Chciałabym poinformować was że jeśli pod następnym rozdziałem lub tu nie będzie ani jednego koma to zawieszam bloga.Miłej niedzieli :>
Rozdział 9
* Kilka dni później *
Ja i Justin jesteśmy już oficjalnie
parą. Jestem strasznie szczęśliwa, że go mam przy sobie. Dzisiaj
jest pogrzeb rodziców. Chyba nigdy to do mnie nie dotrze, że
oni nie żyją. Zostało jeszcze kilka godzin do mszy pogrzebowej.
Wzięłam zimny prysznic i ubrałam się w to:
Justin już po nas podjechał. Razem z
Austinem udaliśmy się do samochodu Jussa. Przywitał mnie
całuskiem. Do kościoła w którym ma się odbyć pogrzeb mamy
nie daleko. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Po 3
godzinach było już po wszystkim. W samochodzie cały czas płakałam.
Juss i Austin próbowali mnie pocieszyć, ale im nie wyszło.
Po powrocie do domu przebrałam się w legginsy, bluzę i kapciuszku
emu. Fryzurę zostawiłam taką jak miałam czyli kłosa. Siedziałam
w salonie na kanapie i oglądałam film '' Trzy metry nad niebem ''
Kocham ten film. W połowie filmu usłyszałam pukanie do drzwi.
Zatrzymałam film i poszłam otworzyć drzwi. Za drzwiami zobaczyłam
Harrego. Wpuściłam go do środka i oglądaliśmy razem resztę
filmu. Harry na początku narzekał, że nie będzie takich głupot
oglądał, a na końcówce popłakał się gorzej niż baba. Po
skończonym filmie, postanowiliśmy , że przejdziemy się po parku.
W parku huśtaliśmy się na huśtawkach.
Po kilku godzinach wróciliśmy
do domu. Byłam strasznie zmęczona. Więc położyłam się do
łóżka i zasnęłam.
* Następny dzień *
Obudziły mnie promienie słoneczne.
Było strasznie gorąco. Więc postanowiłam, że pójdę na
basen. Ale na początku zadzwonię do Justina.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci
sygnał i nic. Spróbowałam zadzwonić jeszcze raz. Po dwóch
sygnałach odebrał.
J: Hallo? - powiedział zaspanym
głosem.
S: Obudziłam Cię?
J: Tak trochę.
S: Przepraszam. No ale skoro już nie
śpisz to ubieraj się, idziemy na basen.
J: Na basen? - zapytał uradowany.
S: Tak basen – zaśmiałam się.
J: Okey, zaraz u Ciebie będę.
S: A więc czekam.
Przez ten czas na który czekałam
na Jussa ubrałam się w strój kąpielowy i sukienkę.
Po 10 minutach Justin był już u mnie.
A więc tak jak ustaliliśmy
pojechaliśmy na basen. Po drodze wstąpiliśmy po moją młodszą
siostrę i wszyscy razem pojechaliśmy na basen. Po kilku minutach
byliśmy na miejscu. Rozłożyliśmy koc na trawie i razem z Jazmyn
chciałyśmy się po opalać, ale Justin chciał iść do wody.
- Justin ja chcę się poopalać.
- Po opalać możesz się później.
- oznajmił mi Justin.
- No dobrze.
Całą trójką udaliśmy się do
basenu. Popływaliśmy niecała godzinę i byliśmy już troszkę
głodni, więc udaliśmy się na koc coś zjeść. Na basenie byliśmy
prawie cały dzień. Po powrocie do domu Jazmyn padła od razu.
Wyglądała tak słodko jak spała. A my z Justinem siedzieliśmy w
salonie i oglądaliśmy jakiś głupi film, który oczywiście
Justin wybrał. Film bł strasznie nudny. Zasnęłam na samym
początku. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się
momentalnie. Zza drzwiami nikogo nie było. Rozejrzałam się i na
wycieraczce zobaczyłam karteczkę.
'' Załatwiłem już twoich rodziców,
zostałaś jeszcze TY '' - Twój anonim.
Gdy to przeczytałam napłynęły mi
łzy do oczu. Odwróciłam się do Justina.
- Niespodzianka!– wykrzyczał
Justin.
- To byłeś ty? Jak mogłeś.
Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam mu w twarz. I pobiegłam do
swojego pokoju.
OCZAMI JUSTINA
Selena poszła
otworzyć drzwi. Podniosła karteczkę, odwróciła się, miała
łzy w oczach. Myślałem, że to była karteczka ode mnie. Więc
krzyknąłem.
- Niespodzianka!
- krzyknąłem.
-To byłeś ty?
Jak mogłeś. Nienawidzę Cię! - krzyknęła mi w twarz, a ja nie
wiedziałem o co chodzi.
____________________________________________________________________________
Witajcie kochani. Tak jak obiecałam rozdział się pojawił. :) Jak się podoba? Bardzo Was proszę o komentarze. To wiele dla mnie znaczy <3 Dzisiaj jadę na kolonie do Łeby więc następny rozdział będzie dopiero za jakieś 2 tygodnie <3 Kc. <3
czwartek, 24 lipca 2014
Mój drugi blog :*
Witajcie kochani <3 Chciałam Was serdecznie zaprosić na mojego drugiego bloga http://justinandnicolecreews.blogspot.com/ Mam nadzieje, że się Wam spodoba <3 A co do tego bloga to kolejny rozdział przewiduję przed końcem tygodnia. :) Kocham Was bardzo <3
sobota, 28 czerwca 2014
Rozdział 8
Był
to Justin. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, że to był on. W
pewnym momencie blask światła skierował się na twarz Justina.
-
Jezu ci Ci się stało? - Justin miał pod okiem wielkie limo.
-
To nic takiego, chodź odwiozę Cię już do domu.
Skinęłam
tylko głową i udaliśmy się do samochodu. Siedzieliśmy w ciszy, a
Tuss cały czas na mnie spoglądał.
-
Czemu mi się tak przyglądasz?
-
A tak sobie – zrobił głupi uśmieszek
Zrobiłam
głupią minę i patrzyłam przed siebie. Nagle zaczął padać
deszcz.
Krople
odbijały się o szybę i spływały tworząc drogę, którą
sobie wyznaczyły. Jedne krople było duże, a niektóre były
malutkie. Kazałam Justinowi się zatrzymać. Wyszłam z samochodu.
Rozejrzałam się, była pustka na autostradzie. Udałam się więc
na środek ulicy, spojrzałam ku górze i krople deszczu
spływały po mojej twarzy. Stałam tak przez kilka minut dopóki
z transu nie wybudził mnie Justin. Stanął bardzo blisko mnie,
spojrzał mi głęboko w oczy i stało się. Jego usta spoczęły na moich.
Gdy
już się od siebie oderwaliśmy Justin wyszeptał mi na ucho ''
Kocham Cię '' . Ja nie wiedział co powiedzieć, ja jeszcze nie
wiem co czuję. A więc uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam,
abyśmy już jechali do domu. W samochodzie wygłupialiśmy się jak
małe dzieci. Śpiewaliśmy piosenki i muszę przyznać, że Justin
ma niesamowity głos. W końcu dotarliśmy pod mój dom.
-
Wejdziesz? - zapytałam Justina, który chciał już odjechać.
-
Hmm.. no dobrze.
Weszliśmy
do domu, a tam siedział Austin z jakimś policjantem. Austin miał
łzy w oczach. Co tu się do cholery dzieje?
-
Austin? Kto to jest? - zapytałam Austina siedzącego naprzeciwko
mnie.
-
Sel to jest policjant Sierra.
-
No widzę, że policjant, ale co on tutaj robi o tej godzinie?
-
Sel bo stało się coś bardzo strasznego. Bo widzisz nasi rodzice,
gdy jechali po Jazmyn to mieli ciężki wypadek samochodowy. Ogromna
ciężarówka wjechała w samochód naszych rodziców.
Nie
mogłam w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Może nie było
ich często w domu, ale byli moimi rodzicami kochałam ich. Pobiegłam
do swojego pokoju nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Trzasnęłam
drzwiami oparłam się o ścianę i poniosłam się emocjom.
Po
kilku minutach ktoś cichutko zapukał. Odparłam tylko cichutkie
proszę, chociaż w głębi duszy nie chciałam z nikim rozmawiać.
DO pokoju wszedł Justin.
-
Sel wiem co czujesz , że to dla ciebie trudne, ale obiecuję, że
wszystko się ułoży.
-
Niby skąd możesz wiedzieć co czuję? Nie wiesz jak to jest
stracić rodziców.
-
Owszem wiem jak to jest. Gdy miałem niecałe 10 miesięcy ojciec od
nas odszedł. Wychowałem się tylko z mamą. Ale moja mama nie
mogła tego przeżyć, że on nas zostawił. Kochała go. W moje 14
urodziny moja mama powiesiła się. - jego głos się załamał. To
musiało być bardzo trudne. - resztę mojego dzieciństwa spędziłem
u mojej babci, a później przeprowadziłem se tutaj.
-
Przepraszam, ja, ja nie wiedziałam. Nie powinnam była na ciebie
tak naskakiwać.
-
Nic się nie stało, przecież nie wiedziałaś. Ale wiem jak Ci
mogę pomóc. Znam bardzo dobrą panią psycholog. Sam również
do niej chodziłem i bardzo mi pomogła.
-
Ja sama nie wiem. No dobrze. Pójdę tam.
*Kilka
dni później*
Wybrałam
się z Justinem i moim bratem do pani psycholog. Sama nie wiem po co
tam idę. Przecież nie jestem jakaś pierdolnięta, żeby chodzić
do psychologa. Zatrzymałam się w połowie drogi i powiedziałam, że
nigdzie nie idę.
-
Selena nie zachowuj się jak jakieś małe dziecko – te słowa
były wypowiedziane przez mojego braciszka.
-
Austin ja nie zachowuję się jak małe dziecko, tylko po prostu nie
chcę tam iść, ponieważ nie jesteś chora na mózg.
-
Kochanie przecież wiemy, że nie jesteś, ale jest Ci ciężko po
stracie rodziców tak samo jak mi. Pójdziemy,
porozmawiamy i wrócimy do domu.
Zgodziłam
się tylko dlatego, aby mieć to z głowy. Weszliśmy do gabinetu
pani psycholog. Była bardzo miła i była prześliczna. Miała około
28 lat, długie blond włosy, błękitne oczy i duży śnieżno biały
uśmiech. Po kilku godzinach siedzenia w końcu mogliśmy opuścić
gabinet. Było nawet fajnie, ale nigdy więcej moja noga tutaj nie
powstanie. Po powrocie do domu udałam się na górę, nie
chciałam w tym momencie z nikim rozmawiać muszę to wszystko sobie
przemyśleć.
*
Oczami Justina *
Po
powrocie do domu Austina. Selena ani razu nie wyszła z pokoju. W
ogóle nie daje znaku życia. Postanowiłem, że pójdę
na górę sprawdzić czy wszystko jest w pokoju. Wchodziłem
już po schodach i za moment znalazłem się pod drzwiami Sel.
Zapukałem raz, drugi raz i nic. Przestraszyłem się i momentalnie
wszedłem do pokoju. Selena leżała na łóżku i płakała.
Podszedłem do niej i przyciągnąłem ja do siebie i mocno
przytuliłem.
-
Justin ja nie daje rady. Ja próbuję, ale nie potrafię.
Przecież serce nie sługa.
-
Chwila o czym ty mówisz? - nie wiedziałem o czym ona do mnie
mówi.
-
Kocham Cię.
Selena
spojrzała na mnie i złożyła ciepły i czuły pocałunek.
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani <3
Taki krótki rozdział na rozpoczęcie wakacji.
Jak na zakończeniu roku? U mnie było fajnie tylko szkoda, że 3 gim odchodzi bardzo się z nimi związałam. :c
Następny rozdział przewiduję jakoś za tydzień, na pewno nie wcześniej, ponieważ jutro robię urodzinki, a w poniedziałek mam urodziny więc nie będę mnie czasu na napisanie rozdziału. A na dodatek tego biorę udział w Narodowej Konferencji Tańca przez cały tydzień <3
Bardzo Was proszę o komentarze to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania <3
Zapraszam również do obserwowania tego bloga <3
sobota, 14 czerwca 2014
Rozdział 7
Byłam
w lekkim szoku gdy ujrzałam Harrego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam Harrego
- Ja...ja... - był lekko zdziwiony moim widokiem.
- Dobra lepiej nie odpowiadaj – powiedziałam i pobiegłam do
pokoju.
Dlaczego
zawsze musi paść na mnie. Co ja im takiego zrobiłam? Leżałam
na łóżku przez niecałą godzinę w końcu postanowiłam, że
pójdę pod prysznic. Wzięłam mój mięciutki szlafrok, bieliznę
i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam brać prysznic
usłyszałam pukanie do drzwi.
- Sel to ja Harry. - on ma jeszcze czelność przychodzić do
mojego pokoju.
- Nie chce z Tobą rozmawiać. - krzyknęłam.
Nie
uzyskałam już odpowiedzi. Ubrałam się w szlafroczek i pewnym
krokiem wyszłam z ubikacji.
Chciałam
położyć się na łóżku lecz ktoś mi nie pozwolił. Oczywiście
nie kto inny jak Harry.
-
Powiedziała Ci już, że nie chce z Tobą rozmawiać. -
powiedziałam z lekko uniesionym głosem.
-
Proszę porozmawiajmy.
-
A o czym tu rozmawiać. Okłamałeś mnie. Ja Ci się zwierzyłam
myślałam, że mogę Ci zaufać. No ale jednak się pomyliłam. A
wiesz co jest najlepsze? Że jak Cię poznałam to myślałam, że
w końcu poznam chłopaka którego nie zna mój brat. Wiesz jakie
to jest uczucie gdy poznajesz kogoś a tu się okazuje, że to
znajomy twojego brata, albo gdy idziesz przez miasto to tylko
słyszysz „ Ej patrzcie to siostra tego Austina „ lub coś w
tym stylu. Ale ja głupia się pomyliłam. - niezauważanym kiedy
łzy spływały po moich policzkach.
Dlaczego
ja muszę być taka naiwna? Harry przybliżył się do nie i mocno
mnie przytulił. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
*Następny
dzień *
Obudziły
mnie promienie promienie słoneczne, które padały na moją twarz.
Niechętnie wstałam, szybko się ubrałam i wyszłam z
domu. Szłam w stronę domu Demi. Po drodze zobaczyłam coś czego
bym się nie spodziewała. Zobaczyłam mojego brata całującego się
z moją przyjaciółką. Podeszłam do nich i zakaszlnęłam tak aby
mnie usłyszeli. W momencie się od siebie oderwali.
-
Sel co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Austin.
-
No właśnie szłam do Demi, ale chyba bym jej w domu nie zastała
– zaśmiałam się.
-
Dlaczego się śmiejesz? - zapytała mnie Demi.
-
Ponieważ śmieszy mnie ta sytuacja. Że mój brat z moją
przyjaciółką. - ponownie się uśmiałam – ale mogę się na
Was pogniewać, za to że nic mi nie powiedzieliście. - zrobiłam
minę na znak, że się niby pogniewałam. - dobra gołąbeczki
to ja Wam nie przeszkadzam i spadam do domu
Gdy
wróciłam do domu zrobiłam sobie coś do jedzenie i położyłam
się na kanapie i włączyłam telewizor. Przez niecałe pół
godziny przeglądałam programy, ale bez skutku. W końcu trafiłam
na jakiś dramat „ Bez mojej zgody” . Oglądałam ten film nie
pierwszy raz i jak zwykle musiałam się popłakać. Akurat gdy
skończył się film ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście byłam sama
w domu, więc to ja musiałam otworzyć. Był to Justin.
-
O Hej – ucieszyłam się gdy go zobaczyłam – wejdziesz?
-
No pewnie – oczywiście jak to on musiał pokazać swój
śnieżnobiały uśmiech.
Usiedliśmy
na kanapie. Przez kilka godzin oglądaliśmy jakieś głupawe filmy.
W końcu zachciało mi się pić, a więc zapytałam również Jussa.
- Chcesz coś może do
picia? - zaproponowałam.
- Soku poproszę.
Poszłam
do kuchni i nalałam soku pomarańczowego i wróciłam do salonu.
- Proszę oto twój sok. -
chciałam podać mu sok, ale niechcąca wylałam go na niego. No
tak taka niezdara ze mnie. Próbowałam zetrzeć plamę swoim
rękawem, ale tylko pogorszyłam sytuację.
- Boże co ja narobiłam.
Bardzo Cię przepraszam.
- Sel nic się nie stało
to tylko sok.
Uśmiechnęłam
się tylko i poszłam na górę po jakąś koszulkę dla Justina. W
końcu znalazłam coś odpowiedniego, zeszłam na dół i podałam
Justinowi koszulkę. On tylko podziękował i poszedł się przebrać.
Po kilku minutach przebrany zszedł na dół.
- Mam pomysł –
uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
- Zamieniam się w słuch.
- Idziemy na imprezę.
- Teraz? - zapytał
zdziwiony.
- Tak. - oznajmiłam
stanowczo.
- No to chodźmy. - Justin
skierował się do wyjścia, lecz go zatrzymałam.
- Ale poczekać tylko pójdę
się przebrać.
Justin
tylko przytakną, a ja szybko poleciałam na górę. Otworzyłam
szafę i wyciągnęłam zwykłą czarną sukienkę, dżinsową
kurteczkę i czarne szpilki.
Wzięłam dodatki i udałam
się do łazienki. Poprawiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na
dół. Justin gdy mnie zobaczył. Wstał i powiedział.
-
Wyglądasz cudownie, więc mogę Ci wybaczyć, że siedziałem
tutaj, aż 40 minut. Ja nie wiem co wy robicie w tej ubikacji
tyle czasu.
-
No wiesz. - zaśmiałam się – to co idziemy.
-
Pewnie.
- Chodźmy tutaj –
wskazałam mój ulubiony klub.
Weszliśmy
do klubu, zamówiliśmy drinki i poszliśmy tańczyć. Atmosfera w
klubie była niesamowita wszyscy świetnie się bawili.
Po
kilku godzinach tańca strasznie rozbolały mnie nogi. Szukałam
Justina od kilku minut, ale zero śladów po nim. Nigdzie go nie
było. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Strasznie się
przestraszyłam. Ktoś pociągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam o
co chodzi. Gdy wyszliśmy już z lokalu i wtedy mogłam zobaczyć kto
to był. Był to.....
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani. I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Bo szczerze to mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że wam również. Bardzo was proszę komentujcie i zapraszam do obserwowania tego bloga. <33
niedziela, 25 maja 2014
Rozdział 6
Braciszek
szybko wstał i podszedł do mnie. Popatrzyła na mnie i mocno mnie
przytulił.
-
Siostrzyczko martwiłem się o ciebie. - powiedział przyciszonym
głosem –
powinienem Ci
uwierzyć.
-
Dobrze już jest wszystko w porządku.
-
Gdzie byłaś przez ten cały czas?
Przez
chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć mu o Harrym. Po dłuższym
zastanowieniu się postanowiłam mu nic na razie nie mówić.
-
Byłam u Demi.
On
tylko odpowiedział uśmiechem. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę.
Poznałam jego drugiego kolegę Jake'a. Naprawdę jest bardzo
sympatyczny. Dłuższy moment Justin cały czas mnie obserwował, a
gdy już nasze oczy spotkały się momentalnie odwróciłam wzrok.
Nie mogę na niego patrzeć, nie po tym co mi zrobił. Skłócił
mnie z moim najukochańszym bratem. A ja głupia myślałam, że
możemy się dogadać. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Jake.
-
Mam do ciebie pytanie. - powiedział z wielkim uśmiechem na
twarzy.
-
Słucham.
-
Jakie jest twoje największe marzenie?
-
Hmm.. zostać tancerką. Chciałabym pokazać innym, że taniec to
nie tylko hobby, ale także świetna zabawa.
-
A więc mam do ciebie prośbę. Zatańczyłabyś coś - poprosił
mnie z miną szczeniaczka
-
No niech będzie, poczekaj chwile tylko pójdę się przebrać i
wezmę muzykę.
On
na to tylko się uśmiechnął.
*Oczami Justina*
Strasznie
się o nią martwimy. Nie wiemy gdzie jest. I to wszystko moja wina.
Dlaczego wszystko musiałem spieprzyć. Zadzwoniliśmy do Jake'a, aby
pomógł nam ją odnaleźć. Szukamy już ją kilka godzin i nic.
Postanowiliśmy wrócić do domu Austina. Siedzimy na kanapie już 2
godziny, a jej dalej nie ma. Martwię się o nią. W pewnym momencie
ktoś otworzył. To Selena. Na całe szczęście nic się jej nie
stało. Gdy już porozmawiała z Austinem i wszystko sobie wyjaśnili
to chciałem coś powiedzieć, ale Jake mnie wyprzedził.
-
Cześć, jest Jake – wstał i pocałował ją w policzek
-
Selena miło mi – odwzajemniła gest
Rozmawiają
już od godziny, do mnie się w ogóle nie odezwała tylko patrzyła
na mnie wściekłym wzrokiem. Jake poprosił ją aby mu coś
zatańczyła. Zgodziła się od razu i poszła się przebrać. Po
kilku minutach Selena była już na dole. Przygotowała wszystko co
potrzebne aby włączyć muzykę. Wyglądała ślicznie.
Włączyła
muzykę i zaczęła tańczyć.
*Oczami Seleny*
Poszłam
na górę, szybko się przebrałam i zeszłam na dół. Postanowiłam,
że zatańczę nowy układ który pokazywałam Justinowi. Włączyłam
muzykę i poniosłam się dźwiękom muzyki. W pewnym momencie Justin
wstał i zaczął tańczyć ze mną. Wychodziło nam to niesamowicie.
Po skończeniu układu Justin do mnie podszedł i mnie mocno
przytulił, a następnie przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Od razu się od niego odsunęłam.
-
Co ty wyprawiasz? - byłam wściekła. - Powiedz mi co Cię
skłoniło do tego, żeby mnie pocałować?
Nic
mi nie odpowiedział. Pobiegłam do swojego pokoju i poniosłam się
emocjom. Łzy spływały mi po policzkach.
Czy ja wyglądam na
kolejną jego cizię. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem
kiedy usnęłam.
*Następny
dzień*
Obudziły
mnie krople deszczu uderzające o parapet. Jak ja nienawidzę
deszczu. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki
ogarnąć. Postanowiła ubrać się w:
Gdy
już skończyłam się szykować zeszłam na dół, aby zrobić
śniadanie. Moich rodziców jak zwykle nie było w domu. Za kilka dni
wraca moja młodsza siostra to na pewno będą częściej w domu.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam kogoś kogo bym się tu nie
spodziewała. Justin. Od razu zrobiłam tył zwrot i szybkim krokiem
chciałam wyjść z domu, ale na moje nieszczęście mnie zauważył
i zablokował mi przejście.
-
Możemy porozmawiać?
-
Hmm.. pomyślmy nie! I przepuść mnie!
-
Nigdzie Cię nie przepuszczę do puki ze mną nie porozmawiasz.
-
Niech będzie.
Udaliśmy
się na kanapę i Justin zaczął swój monolog.
-
Posłuchaj mnie teraz Sel.
-
No słucham.
-
A więc tak. Na początku chciałem Cię przeprosić za to co się
wczoraj wydarzyło . Powinienem powiedzieć prawdę, ale bałem
się, że stracę mojego najlepszego przyjaciela. A po drugie
chciałem Cię przeprosić za ten pocałunek, nie powinienem tego
robić. Ale nie mogłem się powstrzymać. Proszę wybacz mi.
-
Dobrze wybaczam Ci, ale za ten pocałunek to się jeszcze
zastanowię, ponieważ, ja nie jestem twoją kolejna dziunią do
wykorzystania. Ja mam uczucia.
-
Tak wiem.
-
Dobra idziemy coś zjeść bo jestem cholernie chłodna? -
wskazałam na brzuszek.
-
Co powiesz na naleśniki z nutellą ?
Pokiwałam
głową na znak tak. Udaliśmy się do kuchni, przygotowaliśmy
wszystko co potrzebne i zaczęliśmy robić masę. Po skończeniu
masy zaczęliśmy je smażyć. Justin jak to on musiał się
wygłupiać i zaczął obracał naleśniki przerzucając je. Na moje
nieszczęście oberwałam jednym naleśnikiem. Justin szybko wziął
swój telefon i zrobił mi zdjęcie i wrzucił je na instagrama. Gdy
już skończyliśmy smażyć udaliśmy się do salonu, włączyliśmy
jakąś komedię i zjedliśmy nasze naleśniki. Po pewnym czasie
wrócił Austin, ale nie był sam. Byłam w lekkim szoku gdy
ujrzałam...
________________________________________________________________________
Hejka kochani. Tak jak obiecałam dodałam rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Jak Wam mija weekend? Proszę komentujcie to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania. <333
A na koniec taki Justin :*
poniedziałek, 19 maja 2014
Informacja :*
Hejka kochani. Na początku chciałam Was przeprosić za to, że nie dodałam rozdziału, ale miałam lekkie problemy w napisaniu go. Obiecuje, że dodam go przed końcem weekendu <333
środa, 7 maja 2014
Rozdział 5
Wtedy
stało się coś czego się najbardziej obawiałam do pokoju wszedł
Austin. Miał niecodzienną minę. Był chyba troszkę zdenerwowany.
Nawet nie zauważyłam, że dalej stoję w objęciach Justina. Szybko
się od niego oderwałam.
-
Austin to nie tak jak myślisz my tylko tańczyliśmy układ który
wymyśliłam – powiedziałam pierwsze słowa które wpadły mi do
głowy – chcesz go zobaczyć? - zmieniłam momentalnie temat.
-
Selena nie zmieniaj temu i może mi wyjaśnisz co chciałaś z nim
zrobić? - że co, że ja chciałam co ja nim zrobić?
-
Co ja chciałam z nim zrobić chyba go powinieneś co on chciał
zrobić ze mną?
-
Selena przecież dobrze wiem, że Justin nic by z tobą nie zrobił
znam go. Jest moim przyjacielem i nie umawiał by się z moją
siostrą.
-
Tak? Pewny jesteś? To proszę zapytaj się go.
Austin
zwrócił się do Justina.
-
To prawda co ona mówi?
-
Stary przecież wiesz, że nie dotknąłbym twojej siostry
-
Że co KURWA? Jesteście wszyscy popierdoleni. - krzyknęłam w ich
stronę i wybiegłam z domu.
Biegłam
przed siebie dobre kilka minut. W końcu zatrzymałam się w jakimś
pobliskim parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Po chwili
podszedł do mnie jakiś chłopak. Wydawał się bardzo miły. Miał
przecudowne zielone oczy, burzę loczków na głowie i był bardzo
przystojny. Usiadł koło mnie i przez chwilę na spoglądał, ale w
końcu się przedstawił.
-
Jestem Harry, a ty jak się nazywasz?
-
Selena miło mi. - uśmiechnęłam się do niego.
-
Mnie również. Dlaczego płaczesz. Taka śliczna dziewczyna nie powinna płakać. - czułam, że się zarumieniłam.
Opowiedziałam
mu całą moją historię od samego początku. Ton dziwne bo Harry
mnie słuchał albo przy najmniej udawał, że słucha.
Posiedzieliśmy jeszcze godzinę i Harry odwiózł mnie do domu.
Znam go niecałe kilka godzi a czuje jakbyśmy znali się całe
życie. Podróż do domu minęła mi bardzo szybko, może dlatego,
że cały czas się śmialiśmy.
-
To tutaj – wskazałam na dom przed nami.
Harry
pokazał tylko śnieżno biały uśmiech i zaparkował.
-
Dzięki – również odwzajemniłam uśmiechem.
Chłopak
wyszedł z samochodu, aby otworzyć mi drzwi. Normalnie jaki
dżentelmen. Wyszłam z samochodu i przez jakąś chwilę
zastanawiałam się nad tym czy wejść do domu. Po jakimś czasie
postanowiłam, że wejdę. Pożegnałam się z Harrym i stanęłam
przed drzwiami. Usłyszałam tylko pisk odjeżdżającego samochodu.
Powoli
uchyliłam drzwi, a następnie cicho weszłam do domu. Ujrzałam na
kanapie Austina, Justina i jakiegoś chłopaka którego kompletnie
nie kojarzyłam. Braciszek szybko wstał i szybkim krokiem podszedł do mnie.
______________________________________________________
Hejka kochani. Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale miałam problemy rodzinne, ale jest już okey. Jak się podoba rozdział.?
Bardzo was proszę komentujcie to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania <333 Następny rozdział dodam prawdo podobnie 13 albo nawet i wcześniej to zależy tylko od Was. <333
A tu taki Justinek na koniec. <333
czwartek, 24 kwietnia 2014
Rozdział 4
Czułam,
ze ktoś trzyma mnie za rękę, mocno. Nie mogłam otworzyć oczu,
chociaż w tej chwili tylko o tym marzyłam, nie byłam w stanie
odwzajemnić uścisku dłoni, nie mogłam nic powiedzieć. Dziwnie
się czułam, słyszałam tylko czyjś płacz. Co właściwie się ze
mną działo? Próbowałam otworzyć oczy, nie udawało mi się,
próbowała dalej i dalej. Jest udało mi się. Poraziło mnie
światło świetlówek, więc od razu schowałam oczy pod powiekami,
najwidoczniej osoba trzymająca mnie za rękę nie zorientowała się,
że się obudziłam. Powoli przyzwyczaiłam oczy do światła
panującego w pomieszczeniu. Tak jak myślałam - szpital. Cholerne
czyste, sterylne i niezbyt wygodne łóżka, wszechobecna biel na
ścianach i nie tylko. A w powietrzu czuć zapach dużej ilości
środków czyszczących. Mdliło mnie od tego zapachu. Przeniosłam
wzrok na osobę znajdującą się obok mnie - Austin. Uśmiechnęłam
się lekko i chrząknęłam chcąc zwrócić jego uwagę na siebie.
Gdy tylko zobaczył, że się obudziłam zaczął mnie przytulać,
uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-
Sel ... nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. - zobaczyłam,
że jego łzy spływają po policzku.
-
Braciszku nie płacz – chciałam usiąść i go mocno przytulić,
ale coś mi nie pozwoliło, nie potrafiłam wstać, byłam strasznie
osłabiona.
W
tym momencie wszedł lekarz. Popatrzyłam na niego z dziwną miną.
-
Widzę, że już się wybudziłaś. Jak się czujesz?
-
Bywało lepiej, kiedy mogę wrócić do domu?
-
Na razie musisz tutaj zostać, aż twoje wyniki się nie polepszą.
Przykro mi.
-
Ta mnie też.
Leżę
już w tym szpitalu tydzień, chcę już wyjść. Mój brat
przychodził do mnie codziennie, Demi też wpadała, moi rodzice byli
tylko raz i to zaledwie na kilka minut bo się śmieszyli do pracy,
ale gdyby ich mała córeczka leżała w szpitalu to siedzieliby
tutaj codziennie no ale wiecie ja nie jestem moją młodszą siostrą.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk pukania. Był to Justin, co on
tutaj robi?
-
Mogę wejść?
-
Pewnie. - uśmiechnął się i usiadł na brzegu łóżka.
Siedzieliśmy
przez chwilę w niezręcznej ciszy.
-
Co Cię tutaj do mnie sprowadza? - powiedziałam z uśmiechem.
-
Jak to co? Leżysz w szpitalu i myślałaś, że Cię nie odwiedzę?
-
Nawet bym na to nie wpadła.
Justin
był u mnie kilka godzin, cały czas coś sobie opowiadaliśmy i
śmialiśmy się na cały szpital. Pielęgniarki cały czas
przychodziły i nas upominały w stylu :
,,To
jest szpital, a nie jakiś plac zabaw''
Gdy
Justin już sobie poszedł strasznie mi się nudziło, więc
postanowiłam, że się zdrzemnę.
Kilka
dni później mogłam wrócić do domu. Lekarz kazał mi na siebie
uważać.
Siedzę
u siebie w pokoju i zastanawiam się co robić. Wpadłam na pomysł,
że ułożę jakiś układ. Wstałam i podeszłam do laptopa,
załączyłam go i poszukałam jakieś fajnej muzyki.
Przez
kilka godzin spędziłam na wymyślaniu kroków. W końcu po
kilku godzinach wymyślania udało mi się. Ułożyłam supeeer
układ.
Gdy
tańczyłam go ostatni raz do pokoju wszedł Justin i zaczął mi
klaskać. Nie powiem zawstydziłam się.
-
Ty naprawdę świetnie tańczysz – uśmiechnął się.
-
Spróbujesz zatańczyć to ze mną?
-
No nie wiem – droczył się ze mną.
-
Proszę – popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
-
No niech Ci będzie.
-
Jeej – ucieszyłam się – to ja Ci najpierw pokażę układ, a
potem pokaże krok po kroku.
Uczę
Justina tego układu już od 2 godzin, a ten się cały czas
wygłupia.
-
Justin skoncętruj się! - krzyknęłam na niego
-
Przepraszam, ale ja lubię jak się denerwujesz wtedy wyglądasz
tak słodko.
-
Dobra nie ważne. Tańczymy czy nie.?
-
Ależ oczywiście pani trener.
Spędziłam
kolejną godzinę na uczeniu go układu. W końcu załapał.
-
No to teraz całość i kończymy.
Zatańczyliśmy
całość wyśmienicie.
-
Jeeej udało się – ze szczęścia rzuciłam się Jutinowi na
szyję.
-
Przepraszam, przepraszam ja naprawdę nie chciałam. - zrobiło mi
się strasznie głupio.
-
Nic się nie stało. - śmiał się ze mnie.
-
Czy ciebie to śmieszy?
-
Ależ skąd. - uśmiechnął się.
Justin
podszedł do mnie chwycił mnie w tali i patrzył mi głęboko w
oczy. Staliśmy bardzo blisko siebie, niebezpiecznie blisko. Wtedy
stało się coś czego się najbardziej obawiałam...
_________________________________________________________________________________
I jak wam się podoba. Jak myślicie co się wydarzy? Bardzo proszę komentować to mi daje ochoty na dalsze pisanie :) Myślę, że to na tyle.
I jak wam się podoba. Jak myślicie co się wydarzy? Bardzo proszę komentować to mi daje ochoty na dalsze pisanie :) Myślę, że to na tyle.
piątek, 18 kwietnia 2014
Rozdział 3
Rozmawiałam
z Austinem gdy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i przede
mną stanął Justin. No nie po co on tutaj przyszedł?
-Po
co tutaj przyszedłeś o 6 rano? - wypowiedziałam przez zaciśnięte
zęby.
-
Skarbie nie denerwuj się bo zmarszczek dostaniesz. - o nie tego już
za wiele, jak ja go nienawidzę. Chciałam mu zamknąć drzwi przed
nosem, ale pech chciał, że Justin zatrzymał je nogą.
-
O nie moja droga tak bawić się nie będziemy, to ja tu przychodzę,
żeby Ci pogratulować przyjęcia do szkoły, a ty kurwa co
odpierdalasz? - zaniemówiłam.
-
Skąd wiesz o szkole? - byłam w lekkim szoku.
-
Austin zadzwonił do mnie i mi powiedział, że nie będę musiał
sam wyjeżdżać do Londynu do tej szkoły.
-
Czekaj, czekaj jak to nie będziesz musiał sam wyjeżdżać?
Przecież ja nigdzie nie wyjeżdżam. - byłam zdezorientowana .
-
Kotuś to ty nic nie wiesz? - nie kurwa jaja se robię.
-
Yyy...nie? Może łaskawie mi powiesz? - ja już nic nie rozumiem.
-
To może zacznę od początku. Kilka miesięcy temu zgłosiłem się
na przesłuchanie do szkoły tanecznej. I jak już przyszedł dzień
przesłuchania wybrałem się tam i zrobiłem co mi kazali.
Następnie powiedzieli, że się odezwą, minęło kilka dni i
otrzymałem list w którym napisali, że się dostałem do tej
szkoły, ale muszę wyjechać do Londynu, ponieważ ta szkoła się
tylko tam znajduje.
Kurwa,
ale ja nigdzie nie wyjeżdżam. Pobiegłam po ten list i czytam. Bla
bla bla coś tam, że mi gratulują przyjęcia do szkoły. O jest
pisze, że ta szkoła znajduje się w Londynie i muszę tam
wyjechać.
-
Faktycznie muszę wyjechać, chwila moment, skoro ty też tam się
dostałeś to znaczy, że... - o kurwa muszę z nim tam wyjechać i
będę z nim chodzić do szkoły, a nawet i klasy.
-
Że wyjeżdżamy tam razem skarbie. - przerwał mi.
No
to fajnie, muszę się teraz jakoś z nim dogadać, żebym mogła
przeżyć w tej szkole razem z nim.
-No
trudno muszę się jakoś z tobą dogadać. - westchnęłam.
Porozmawiałam
sobie jeszcze z braciszkiem i Justinem, może on wcale nie jest taki
zły jak myślałam? I poszłam na górę się jakoś ogarnąć.
Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Było trochę
chłodno na dworze więc postawiłam na rurki.
Ubrałam
się, pomalowałam i ogółem ogarnęłam. Zeszłam na dół, Justina
już nie było i tak nagle mnie olśniło.
-Austin,
gdzie jest Jazmyn? Nie widziałam jej już od kilku dni.
-
Jazmyn pojechała na obóz sportowy. - że co? Jazymyn pojechała na
obóz, a mi mama nie pozwoliła jechać na obóz taneczny i gdzie tu
jest sprawiedliwość?
-
Acha – westchnęłam – wychodzę do Demi, będę wieczorem –
pocałowałam go w policzek i wyszłam.
Idąc
do Demi spotkałam po drodze Justina, ucieszyłam się na jego
widok. Selena ogarnij się, co ty mówisz.?
- Hej Justin - przytuliłam go na powitanie.
-Hej Sel. - spojrzałam na jego brązowe tęczówki, które się we mnie wpatrywały.
- Dokąd się wybierasz?
- Do Demi, obejrzymy sobie jakieś filmy, przepraszam Cię ale trochę się śpieszę.
- Jasne, nie zatrzymuję Cię. Pa. - pożegnałam się z Jussem i poszłam do Demi.
Gdy już dotarłam pod dom Demi
usłyszałam jakieś głosy, więc postanowiłam wejść bez
pukania. Wiecie co tam zastałam? Demi wygłupiającą się Zackiem.
-
Co to kurwa ma być? Co on tutaj robi? - zapytałam zdenerwowana.
-
Selena spokojnie, wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu jesteśmy
razem.
-
Demi czy ja się nie przesłyszałam, jak to znowu razem? On Ci
powiedział,że Cie zdradza i już cie nie kocha, płakałaś przez
niego, a teraz znowu jesteście razem? Przyznaj się – zwróciłam
się do niego – ta twoja jak jej tam Emily kopnęła Cię w dupe i
przypomniałeś sobię o Demi?
-
Sel spokojnie, to ja ją zostawiłem i uświadomiłem sobię, że to
Demi jest moją jedyną.
-
Proszę Cię myślisz, że ja się na to nabiorę? O nie! -
krzyknęłam i wybiegłam z domu najszybciej jak potrafię. Wbiegłam
na ulicę, nie spoglądawszy czy zbliża się jakiś samochód.
Usłyszałam tylko pisk opon i nastała ciemność.
___________________________________________
I jest rozdział 3 <3
Jak wam się podoba?
Tak w ogóle to chciałam WAM życzyć wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych. <3
KOMENTUJCIE <3
środa, 16 kwietnia 2014
Rozdział 2
*Następny
dzień*
Ciepłe
promienie słoneczne obudziły mnie nas ranem. Niechętnie wstał z
łóżka. Udałam się do Łazienki gdzie odbyłam relaksującą kompiel, nareszcie mogłam zapomnieć o tej całej sprawie z Justinem. Po skończeniu ubrałam się w jeden moich ulubionych zestawów.
Zeszłam
na dól i jak zwykle mojej rodzinki nie było w domu, poza kartką.
''Mama
jest w pracy, brat jest u kolegi i wróci wieczorem, a ja wyjechałem
na delegacje i będę za kilka dni. Kocham Cię ~ Tata ''
Stoję
przed lodówką i zastanawiam się do zjeść, w końcu postanowiłam,
że zrobię naleśniki. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do
zrobienia masy. Masa już gotowa. jak to zwykle ja musiałam się cała
ubabrać. Postanowiłam, że najpierw zjem, a potem się przebiorę.
Upiekłam naleśniki i posmarowałam je nitellą. Po spożyciu
śniadania poszłam się przebrać. Następnie udałam się do parku,
jest tutaj prześlicznie, ptaki śpiewają, dzieci się śmieją i są
nawet szczęśliwie zakochane pary, a co ja mam? Mam tylko moją
przyjaciółkę Demi, no i mam moje braciszka, którego kocham
najmocniej na świcie, pewnie się zastanawiacie co z moimi
rodzicami, a więc moich rodziców wogólę nie ma w domu, mama cały
czas pracuje, a tata wyjeżdża na różne delegacje. Postanowiłam,
że udam się do Demi. Idę już z jakieś 30 min i nie umiem dojść.
Wreszcie a, pukam i nikt mi nie otwiera, przestraszona postanowiłam
wejść, otwarłam drzwi i zastałam moją przyjaciółkę całą
roztrzęsiona.
-Jezus Maria Demi kochanie co
się stało?
-
On ze mną zerwał, powiedział mi, że ma inną. - Demi jest cała
zapłakana, ona naprawdę go kocha.
-Jak Ci powiedział?- nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam, co od
tak jej to powiedział?
Przyszedł
do mnie i wprost mi powiedział, że już od dłuższego czasu mnie
zdradza i mnie nie kocha.
Jaki
skurwiel, a wiesz z jaką jest teraz laską? - jestem bardzo ciekawa
z kim teraz ten dupek jest
Tak wiem, podobno jest z niejaką
Emily.
Porozmawiałyśmy
jeszcze troszkę i wróciłam do domu, a że było ciepło udałam
się na pieszo. Przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie
śledzi, czułam się jak w moim śnie. Na całe szczęście dotarłam
do domu cała.
Następny
dzień
Obudziły
ie wrzaski brata, który mnie wołał.
-
Selena, Selena chodź tutaj szybko.
-
Co się stało, że budzisz mnie o – spojrzałam na zegarek – o
5 rano ?
-
Dostałaś list w którym napisali, że przyjmują Cię do szkoły
tanecznej.
-
Że co? Nie mogę w to uwierzyć.
Parę
miesięcy temu wysłałam zgłoszenie do szkoły tanecznej i
powiedzieli, że się odezwą. Minęło kilka miesięcy i straciłam
już nadzieje. A tu nagle ten list. Rozmawiałam z Austinem gdy ktoś
zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i przede mną stanął …..
______________________________________________________
I Jest już drugi rozdział, jakoś nie miałam weny na ten rozdział, dlatego jest taki krótki. A jak wam się podoba.
Komentować :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)