czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 4

 Czułam, ze ktoś trzyma mnie za rękę, mocno. Nie mogłam otworzyć oczu, chociaż w tej chwili tylko o tym marzyłam, nie byłam w stanie odwzajemnić uścisku dłoni, nie mogłam nic powiedzieć. Dziwnie się czułam, słyszałam tylko czyjś płacz. Co właściwie się ze mną działo? Próbowałam otworzyć oczy, nie udawało mi się, próbowała dalej i dalej. Jest udało mi się. Poraziło mnie światło świetlówek, więc od razu schowałam oczy pod powiekami, najwidoczniej osoba trzymająca mnie za rękę nie zorientowała się, że się obudziłam. Powoli przyzwyczaiłam oczy do światła panującego w pomieszczeniu. Tak jak myślałam - szpital. Cholerne czyste, sterylne i niezbyt wygodne łóżka, wszechobecna biel na ścianach i nie tylko. A w powietrzu czuć zapach dużej ilości środków czyszczących. Mdliło mnie od tego zapachu. Przeniosłam wzrok na osobę znajdującą się obok mnie - Austin. Uśmiechnęłam się lekko i chrząknęłam chcąc zwrócić jego uwagę na siebie. Gdy tylko zobaczył, że się obudziłam zaczął mnie przytulać, uśmiech nie schodził mu z twarzy.
    - Sel ... nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. - zobaczyłam, że jego łzy spływają po policzku.
    - Braciszku nie płacz – chciałam usiąść i go mocno przytulić, ale coś mi nie pozwoliło, nie potrafiłam wstać, byłam strasznie osłabiona.
    W tym momencie wszedł lekarz. Popatrzyłam na niego z dziwną miną.
    - Widzę, że już się wybudziłaś. Jak się czujesz?
    - Bywało lepiej, kiedy mogę wrócić do domu?
    - Na razie musisz tutaj zostać, aż twoje wyniki się nie polepszą. Przykro mi.
    - Ta mnie też.

Leżę już w tym szpitalu tydzień, chcę już wyjść. Mój brat przychodził do mnie codziennie, Demi też wpadała, moi rodzice byli tylko raz i to zaledwie na kilka minut bo się śmieszyli do pracy, ale gdyby ich mała córeczka leżała w szpitalu to siedzieliby tutaj codziennie no ale wiecie ja nie jestem moją młodszą siostrą. Moje przemyślenia przerwał dźwięk pukania. Był to Justin, co on tutaj robi?
    - Mogę wejść?
    - Pewnie. - uśmiechnął się i usiadł na brzegu łóżka.
    Siedzieliśmy przez chwilę w niezręcznej ciszy.
    - Co Cię tutaj do mnie sprowadza? - powiedziałam z uśmiechem.
    - Jak to co? Leżysz w szpitalu i myślałaś, że Cię nie odwiedzę?
    - Nawet bym na to nie wpadła.
    Justin był u mnie kilka godzin, cały czas coś sobie opowiadaliśmy i śmialiśmy się na cały szpital. Pielęgniarki cały czas przychodziły i nas upominały w stylu :
    ,,To jest szpital, a nie jakiś plac zabaw''
    Gdy Justin już sobie poszedł strasznie mi się nudziło, więc postanowiłam, że się zdrzemnę.
    Kilka dni później mogłam wrócić do domu. Lekarz kazał mi na siebie uważać.
    Siedzę u siebie w pokoju i zastanawiam się co robić. Wpadłam na pomysł, że ułożę jakiś układ. Wstałam i podeszłam do laptopa, załączyłam go i poszukałam jakieś fajnej muzyki.

Przez kilka godzin spędziłam na wymyślaniu kroków. W końcu po kilku godzinach wymyślania udało mi się. Ułożyłam supeeer układ.

Gdy tańczyłam go ostatni raz do pokoju wszedł Justin i zaczął mi klaskać. Nie powiem zawstydziłam się.
    - Ty naprawdę świetnie tańczysz – uśmiechnął się.
    - Spróbujesz zatańczyć to ze mną?
    - No nie wiem – droczył się ze mną.
    - Proszę – popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
    - No niech Ci będzie.
    - Jeej – ucieszyłam się – to ja Ci najpierw pokażę układ, a potem pokaże krok po kroku.

Uczę Justina tego układu już od 2 godzin, a ten się cały czas wygłupia.
- Justin skoncętruj się! - krzyknęłam na niego
    - Przepraszam, ale ja lubię jak się denerwujesz wtedy wyglądasz tak słodko.
    - Dobra nie ważne. Tańczymy czy nie.?
    - Ależ oczywiście pani trener.
    Spędziłam kolejną godzinę na uczeniu go układu. W końcu załapał.
    - No to teraz całość i kończymy.
Zatańczyliśmy całość wyśmienicie.


    - Jeeej udało się – ze szczęścia rzuciłam się Jutinowi na szyję.
    - Przepraszam, przepraszam ja naprawdę nie chciałam. - zrobiło mi się strasznie głupio.
    - Nic się nie stało. - śmiał się ze mnie.
    - Czy ciebie to śmieszy?
    - Ależ skąd. - uśmiechnął się.
    Justin podszedł do mnie chwycił mnie w tali i patrzył mi głęboko w oczy. Staliśmy bardzo blisko siebie, niebezpiecznie blisko. Wtedy stało się coś czego się najbardziej obawiałam...
_________________________________________________________________________________

I jak wam się podoba. Jak myślicie co się wydarzy? Bardzo proszę komentować to mi daje ochoty na dalsze pisanie :) Myślę, że to na tyle. 

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 3

Rozmawiałam z Austinem gdy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i przede mną stanął Justin. No nie po co on tutaj przyszedł?
    -Po co tutaj przyszedłeś o 6 rano? - wypowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
    - Skarbie nie denerwuj się bo zmarszczek dostaniesz. - o nie tego już za wiele, jak ja go nienawidzę. Chciałam mu zamknąć drzwi przed nosem, ale pech chciał, że Justin zatrzymał je nogą.
    - O nie moja droga tak bawić się nie będziemy, to ja tu przychodzę, żeby Ci pogratulować przyjęcia do szkoły, a ty kurwa co odpierdalasz? - zaniemówiłam.
    - Skąd wiesz o szkole? - byłam w lekkim szoku.
    - Austin zadzwonił do mnie i mi powiedział, że nie będę musiał sam wyjeżdżać do Londynu do tej szkoły.
    - Czekaj, czekaj jak to nie będziesz musiał sam wyjeżdżać? Przecież ja nigdzie nie wyjeżdżam. - byłam zdezorientowana .
    - Kotuś to ty nic nie wiesz? - nie kurwa jaja se robię.
    - Yyy...nie? Może łaskawie mi powiesz? - ja już nic nie rozumiem.
    - To może zacznę od początku. Kilka miesięcy temu zgłosiłem się na przesłuchanie do szkoły tanecznej. I jak już przyszedł dzień przesłuchania wybrałem się tam i zrobiłem co mi kazali. Następnie powiedzieli, że się odezwą, minęło kilka dni i otrzymałem list w którym napisali, że się dostałem do tej szkoły, ale muszę wyjechać do Londynu, ponieważ ta szkoła się tylko tam znajduje.
    Kurwa, ale ja nigdzie nie wyjeżdżam. Pobiegłam po ten list i czytam. Bla bla bla coś tam, że mi gratulują przyjęcia do szkoły. O jest pisze, że ta szkoła znajduje się w Londynie i muszę tam wyjechać.
    - Faktycznie muszę wyjechać, chwila moment, skoro ty też tam się dostałeś to znaczy, że... - o kurwa muszę z nim tam wyjechać i będę z nim chodzić do szkoły, a nawet i klasy.
    - Że wyjeżdżamy tam razem skarbie. - przerwał mi.
No to fajnie, muszę się teraz jakoś z nim dogadać, żebym mogła przeżyć w tej szkole razem z nim.
-No trudno muszę się jakoś z tobą dogadać. - westchnęłam.
Porozmawiałam sobie jeszcze z braciszkiem i Justinem, może on wcale nie jest taki zły jak myślałam? I poszłam na górę się jakoś ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Było trochę chłodno na dworze więc postawiłam na rurki.

Ubrałam się, pomalowałam i ogółem ogarnęłam. Zeszłam na dół, Justina już nie było i tak nagle mnie olśniło.
    -Austin, gdzie jest Jazmyn? Nie widziałam jej już od kilku dni.
    - Jazmyn pojechała na obóz sportowy. - że co? Jazymyn pojechała na obóz, a mi mama nie pozwoliła jechać na obóz taneczny i gdzie tu jest sprawiedliwość?
    - Acha – westchnęłam – wychodzę do Demi, będę wieczorem – pocałowałam go w policzek i wyszłam.
    Idąc do Demi spotkałam po drodze Justina, ucieszyłam się na jego widok. Selena ogarnij się, co ty mówisz.? 
    - Hej Justin - przytuliłam go na powitanie.
    -Hej Sel. - spojrzałam na jego brązowe tęczówki, które się we mnie wpatrywały.


     - Dokąd się wybierasz? 
    - Do Demi, obejrzymy sobie jakieś filmy, przepraszam Cię ale trochę się śpieszę.
    - Jasne, nie zatrzymuję Cię. Pa. - pożegnałam się z Jussem i poszłam do Demi.
    Gdy już dotarłam pod dom Demi usłyszałam jakieś głosy, więc postanowiłam wejść bez pukania. Wiecie co tam zastałam? Demi wygłupiającą się Zackiem.
    - Co to kurwa ma być? Co on tutaj robi? - zapytałam zdenerwowana.
    - Selena spokojnie, wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu jesteśmy razem.
    - Demi czy ja się nie przesłyszałam, jak to znowu razem? On Ci powiedział,że Cie zdradza i już cie nie kocha, płakałaś przez niego, a teraz znowu jesteście razem? Przyznaj się – zwróciłam się do niego – ta twoja jak jej tam Emily kopnęła Cię w dupe i przypomniałeś sobię o Demi?
    - Sel spokojnie, to ja ją zostawiłem i uświadomiłem sobię, że to Demi jest moją jedyną.
    - Proszę Cię myślisz, że ja się na to nabiorę? O nie! - krzyknęłam i wybiegłam z domu najszybciej jak potrafię. Wbiegłam na ulicę, nie spoglądawszy czy zbliża się jakiś samochód. Usłyszałam tylko pisk opon i nastała ciemność.

___________________________________________

I jest rozdział 3 <3
Jak wam się podoba?
Tak w ogóle to chciałam WAM życzyć wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych. <3

KOMENTUJCIE <3




środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 2

*Następny dzień*
Ciepłe promienie słoneczne obudziły mnie nas ranem. Niechętnie wstał z łóżka. Udałam się do Łazienki gdzie odbyłam relaksującą kompiel, nareszcie mogłam zapomnieć o tej całej sprawie z Justinem. Po skończeniu ubrałam się w jeden moich ulubionych zestawów.



Zeszłam na dól i jak zwykle mojej rodzinki nie było w domu, poza kartką.
''Mama jest w pracy, brat jest u kolegi i wróci wieczorem, a ja wyjechałem na delegacje i będę za kilka dni. Kocham Cię ~ Tata ''
Stoję przed lodówką i zastanawiam się do zjeść, w końcu postanowiłam, że zrobię naleśniki. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia masy. Masa już gotowa. jak to zwykle ja musiałam się cała ubabrać. Postanowiłam, że najpierw zjem, a potem się przebiorę. Upiekłam naleśniki i posmarowałam je nitellą. Po spożyciu śniadania poszłam się przebrać. Następnie udałam się do parku, jest tutaj prześlicznie, ptaki śpiewają, dzieci się śmieją i są nawet szczęśliwie zakochane pary, a co ja mam? Mam tylko moją przyjaciółkę Demi, no i mam moje braciszka, którego kocham najmocniej na świcie, pewnie się zastanawiacie co z moimi rodzicami, a więc moich rodziców wogólę nie ma w domu, mama cały czas pracuje, a tata wyjeżdża na różne delegacje. Postanowiłam, że udam się do Demi. Idę już z jakieś 30 min i nie umiem dojść. Wreszcie a, pukam i nikt mi nie otwiera, przestraszona postanowiłam wejść, otwarłam drzwi i zastałam moją przyjaciółkę całą roztrzęsiona.

-Jezus Maria Demi kochanie co się stało?
- On ze mną zerwał, powiedział mi, że ma inną. - Demi jest cała zapłakana, ona naprawdę go kocha.
-Jak Ci powiedział?- nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam, co od tak jej to powiedział?
Przyszedł do mnie i wprost mi powiedział, że już od dłuższego czasu mnie zdradza i mnie nie kocha.
Jaki skurwiel, a wiesz z jaką jest teraz laską? - jestem bardzo ciekawa z kim teraz ten dupek jest
Tak wiem, podobno jest z niejaką Emily.
Porozmawiałyśmy jeszcze troszkę i wróciłam do domu, a że było ciepło udałam się na pieszo. Przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, czułam się jak w moim śnie. Na całe szczęście dotarłam do domu cała.

Następny dzień
Obudziły ie wrzaski brata, który mnie wołał.
- Selena, Selena chodź tutaj szybko.
- Co się stało, że budzisz mnie o – spojrzałam na zegarek – o 5 rano ?
- Dostałaś list w którym napisali, że przyjmują Cię do szkoły tanecznej.
- Że co? Nie mogę w to uwierzyć.
Parę miesięcy temu wysłałam zgłoszenie do szkoły tanecznej i powiedzieli, że się odezwą. Minęło kilka miesięcy i straciłam już nadzieje. A tu nagle ten list. Rozmawiałam z Austinem gdy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i przede mną stanął …..

______________________________________________________

I Jest już drugi rozdział, jakoś nie miałam weny na ten rozdział, dlatego jest taki krótki. A jak wam się podoba.

Komentować :*










sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 1

Jest ciemno idę przez park, boję się tak bardzo się boję. Mam takie wrażenie, że ktoś mnie śledzi, odwracam się i nikogo tam nie widzę. Idę dalej, nagle poczułam, że ktoś przytula mnie od tyłu, powoli odwracam się i...
-Selena, wstawaj bo się spóźnisz do szkoły!
-Już wstaje.
Dlaczego teraz musiałaś mnie obudzić, zawsze w tym samym momencie. Od tygodni śni mi się jeden i ten sam sen i nigdy nie zobaczyłam jego twarzy. Patrze przez okno i myślę, że to już, że od dzisiaj zaczynają się wakacje. Jest piękna pogoda, więc uznałam, że ubiorę sukienkę. Podeszłam do mojej ukochanej szafy i wybrałam sukienkę. Sukienka jest bez ramiączek i jest koloru czarno- błękitnego. 
                                                                                                        
                                                                                                                    

Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic, delikatnie się pomalowałam i zrobiłam sobie delikatne fale. Po ogarnięciu się zeszłam na dół, gdzie była cała moja rodzinka.
-Jestem gotowa możemy jechać.
-Dokąd ty się już wybierasz, a gdzie śniadanie, nie na marne wstałam wcześniej, żeby zrobić Ci te durne śniadanie. - moja mama się chyba troszeczkę zdenerwowała jak to zwykle, już się do tego przyzwyczaiłam, bo to ja jestem ta najgorsza dla niej liczy się jej córeczka, czyli moja młodsza siostra. Na całe szczęście mam jeszcze mojego starszego brata, którego kocham. Na pewno zastanawiacie się gdzie jest mój kochany tatuś. A więc tak mojego taty wcale nie ma w domu bo ciągle jeździ na jakieś delegacje.
-Dobrze już jem, tylko nie denerwuj się tak - wzięłam kanapkę i wyszłam trzaskając za sobą drzwi. Koło samochodu czekał już na mnie mój braciszek. Jak ja bardzo go kocham.
Dojeżdżaliśmy juz pod szkołę, gdzie czekała juz na mnie Demi. Porozmawialiśmy sobie troszkę i weszłyśmy do klasy, jak zwykle nie obeszło się bez komentarzy na mój temat. Jaka ja śliczna jestem i takie tam. Pani już rozdała świadectwa i nie, że chcę się chwalić, ale miałam najlepszą średnią w klasie. Pod szkołą czekał już na mnie brat z jakimś chłopakiem.  Podeszłam do nich.
- Hej stary - pocałowałam go w policzek.
-Hej młoda, to jest mój przyjaciel Justin - przedstawił mi tego chłopaka i już wiedziałam jaki jest, no nie powiem był całkiem przystojny, ale mi się takie typki nie podobają, myślą, że co, że jak mają fajną buźkę to są fajni, nie powiedziałambym.
-Cześć, miło mi. - podał mi rękę ten jak mu tam Justin.
-Cześć. - powiedziałam i podałam mu rękę niechętnie - możemy już jechać?
-Tak pewnie, tylko, że dzisiaj Justin cie odwiezie bo ja mam sprawę do załatwienia.
-Yhm - machnęłam ręką na to.
Jedziemy w ciszy, ale wiadomo w końcu musiał się ktoś odezwać.
- Dlaczego nic nie mówisz?
-Bo nie mam o czym z tobą rozmawiać. - rzuciłam oschło.
-Wiesz, każda dziewczyna marzyłaby żeby znaleźć się na twoim miejscu i jechać ze mną w samochodzie. - o nie teraz to już przygiął.
-No może i tak, ale wiesz co ja nie jestem każda i nie jara mnie taki koleś jak ty.
Dalszą drogę jechaliśmy w ciszy i mi to odpowiada. Kilka minut później. Nareszcie podjechaliśmy pod dom. Chciałam juz wysiąść, ale ktoś trzymał mnie za rękę i tym kimś był Justin. 
- Pójść mnie.- krzyknęłam na niego
-Daje Ci dwa tygodnie i się we mnie zakochasz. Obiecuję Ci to.
Wysiadam z auta i weszłam do domu, bez słowa udałam się do swojego pokoju, nagle usłyszałam dźwięk SMS.
''Pamiętaj dwa tygodnie. Twój Justin :*''
Boże czego on ode mnie chce.

______________________________________________________

I jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Bo mi się nawet podoba :)

Komentujcie to doda mi otuchy na dalsze pisanie :)

Hejoo :)

Hejka, jestem Paulina, mam niecałe 14 lat. Chodzę do pierwszej klasy gimnazjum :)
Jestem wielką fanką Justina Biebera  tzw. Belieber <3
Moją pasją jest taniec, śpiew i gra w siatkówkę, którą trenuje już 5 lat :**

Będę pisała oczywiście o Justinie i dziewczynie która odmieni jego świat do góry nogami może na lepsze może na gorsze to już się dowiecie czytając go :)

Justin w opowiadaniu nie jest piosenkarzem tylko niegrzecznym chłopcem :)