-
Sel ... nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. - zobaczyłam,
że jego łzy spływają po policzku.
-
Braciszku nie płacz – chciałam usiąść i go mocno przytulić,
ale coś mi nie pozwoliło, nie potrafiłam wstać, byłam strasznie
osłabiona.
W
tym momencie wszedł lekarz. Popatrzyłam na niego z dziwną miną.
-
Widzę, że już się wybudziłaś. Jak się czujesz?
-
Bywało lepiej, kiedy mogę wrócić do domu?
-
Na razie musisz tutaj zostać, aż twoje wyniki się nie polepszą.
Przykro mi.
-
Ta mnie też.
Leżę
już w tym szpitalu tydzień, chcę już wyjść. Mój brat
przychodził do mnie codziennie, Demi też wpadała, moi rodzice byli
tylko raz i to zaledwie na kilka minut bo się śmieszyli do pracy,
ale gdyby ich mała córeczka leżała w szpitalu to siedzieliby
tutaj codziennie no ale wiecie ja nie jestem moją młodszą siostrą.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk pukania. Był to Justin, co on
tutaj robi?
-
Mogę wejść?
-
Pewnie. - uśmiechnął się i usiadł na brzegu łóżka.
Siedzieliśmy
przez chwilę w niezręcznej ciszy.
-
Co Cię tutaj do mnie sprowadza? - powiedziałam z uśmiechem.
-
Jak to co? Leżysz w szpitalu i myślałaś, że Cię nie odwiedzę?
-
Nawet bym na to nie wpadła.
Justin
był u mnie kilka godzin, cały czas coś sobie opowiadaliśmy i
śmialiśmy się na cały szpital. Pielęgniarki cały czas
przychodziły i nas upominały w stylu :
,,To
jest szpital, a nie jakiś plac zabaw''
Gdy
Justin już sobie poszedł strasznie mi się nudziło, więc
postanowiłam, że się zdrzemnę.
Kilka
dni później mogłam wrócić do domu. Lekarz kazał mi na siebie
uważać.
Siedzę
u siebie w pokoju i zastanawiam się co robić. Wpadłam na pomysł,
że ułożę jakiś układ. Wstałam i podeszłam do laptopa,
załączyłam go i poszukałam jakieś fajnej muzyki.
Przez
kilka godzin spędziłam na wymyślaniu kroków. W końcu po
kilku godzinach wymyślania udało mi się. Ułożyłam supeeer
układ.
Gdy
tańczyłam go ostatni raz do pokoju wszedł Justin i zaczął mi
klaskać. Nie powiem zawstydziłam się.
-
Ty naprawdę świetnie tańczysz – uśmiechnął się.
-
Spróbujesz zatańczyć to ze mną?
-
No nie wiem – droczył się ze mną.
-
Proszę – popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
-
No niech Ci będzie.
-
Jeej – ucieszyłam się – to ja Ci najpierw pokażę układ, a
potem pokaże krok po kroku.
Uczę
Justina tego układu już od 2 godzin, a ten się cały czas
wygłupia.
-
Justin skoncętruj się! - krzyknęłam na niego
-
Przepraszam, ale ja lubię jak się denerwujesz wtedy wyglądasz
tak słodko.
-
Dobra nie ważne. Tańczymy czy nie.?
-
Ależ oczywiście pani trener.
Spędziłam
kolejną godzinę na uczeniu go układu. W końcu załapał.
-
No to teraz całość i kończymy.
Zatańczyliśmy
całość wyśmienicie.
-
Jeeej udało się – ze szczęścia rzuciłam się Jutinowi na
szyję.
-
Przepraszam, przepraszam ja naprawdę nie chciałam. - zrobiło mi
się strasznie głupio.
-
Nic się nie stało. - śmiał się ze mnie.
-
Czy ciebie to śmieszy?
-
Ależ skąd. - uśmiechnął się.
Justin
podszedł do mnie chwycił mnie w tali i patrzył mi głęboko w
oczy. Staliśmy bardzo blisko siebie, niebezpiecznie blisko. Wtedy
stało się coś czego się najbardziej obawiałam...
_________________________________________________________________________________
I jak wam się podoba. Jak myślicie co się wydarzy? Bardzo proszę komentować to mi daje ochoty na dalsze pisanie :) Myślę, że to na tyle.
I jak wam się podoba. Jak myślicie co się wydarzy? Bardzo proszę komentować to mi daje ochoty na dalsze pisanie :) Myślę, że to na tyle.