Byłam
w lekkim szoku gdy ujrzałam Harrego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam Harrego
- Ja...ja... - był lekko zdziwiony moim widokiem.
- Dobra lepiej nie odpowiadaj – powiedziałam i pobiegłam do
pokoju.
Dlaczego
zawsze musi paść na mnie. Co ja im takiego zrobiłam? Leżałam
na łóżku przez niecałą godzinę w końcu postanowiłam, że
pójdę pod prysznic. Wzięłam mój mięciutki szlafrok, bieliznę
i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam brać prysznic
usłyszałam pukanie do drzwi.
- Sel to ja Harry. - on ma jeszcze czelność przychodzić do
mojego pokoju.
- Nie chce z Tobą rozmawiać. - krzyknęłam.
Nie
uzyskałam już odpowiedzi. Ubrałam się w szlafroczek i pewnym
krokiem wyszłam z ubikacji.
Chciałam
położyć się na łóżku lecz ktoś mi nie pozwolił. Oczywiście
nie kto inny jak Harry.
-
Powiedziała Ci już, że nie chce z Tobą rozmawiać. -
powiedziałam z lekko uniesionym głosem.
-
Proszę porozmawiajmy.
-
A o czym tu rozmawiać. Okłamałeś mnie. Ja Ci się zwierzyłam
myślałam, że mogę Ci zaufać. No ale jednak się pomyliłam. A
wiesz co jest najlepsze? Że jak Cię poznałam to myślałam, że
w końcu poznam chłopaka którego nie zna mój brat. Wiesz jakie
to jest uczucie gdy poznajesz kogoś a tu się okazuje, że to
znajomy twojego brata, albo gdy idziesz przez miasto to tylko
słyszysz „ Ej patrzcie to siostra tego Austina „ lub coś w
tym stylu. Ale ja głupia się pomyliłam. - niezauważanym kiedy
łzy spływały po moich policzkach.
Dlaczego
ja muszę być taka naiwna? Harry przybliżył się do nie i mocno
mnie przytulił. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
*Następny
dzień *
Obudziły
mnie promienie promienie słoneczne, które padały na moją twarz.
Niechętnie wstałam, szybko się ubrałam i wyszłam z
domu. Szłam w stronę domu Demi. Po drodze zobaczyłam coś czego
bym się nie spodziewała. Zobaczyłam mojego brata całującego się
z moją przyjaciółką. Podeszłam do nich i zakaszlnęłam tak aby
mnie usłyszeli. W momencie się od siebie oderwali.
-
Sel co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Austin.
-
No właśnie szłam do Demi, ale chyba bym jej w domu nie zastała
– zaśmiałam się.
-
Dlaczego się śmiejesz? - zapytała mnie Demi.
-
Ponieważ śmieszy mnie ta sytuacja. Że mój brat z moją
przyjaciółką. - ponownie się uśmiałam – ale mogę się na
Was pogniewać, za to że nic mi nie powiedzieliście. - zrobiłam
minę na znak, że się niby pogniewałam. - dobra gołąbeczki
to ja Wam nie przeszkadzam i spadam do domu
Gdy
wróciłam do domu zrobiłam sobie coś do jedzenie i położyłam
się na kanapie i włączyłam telewizor. Przez niecałe pół
godziny przeglądałam programy, ale bez skutku. W końcu trafiłam
na jakiś dramat „ Bez mojej zgody” . Oglądałam ten film nie
pierwszy raz i jak zwykle musiałam się popłakać. Akurat gdy
skończył się film ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście byłam sama
w domu, więc to ja musiałam otworzyć. Był to Justin.
-
O Hej – ucieszyłam się gdy go zobaczyłam – wejdziesz?
-
No pewnie – oczywiście jak to on musiał pokazać swój
śnieżnobiały uśmiech.
Usiedliśmy
na kanapie. Przez kilka godzin oglądaliśmy jakieś głupawe filmy.
W końcu zachciało mi się pić, a więc zapytałam również Jussa.
- Chcesz coś może do
picia? - zaproponowałam.
- Soku poproszę.
Poszłam
do kuchni i nalałam soku pomarańczowego i wróciłam do salonu.
- Proszę oto twój sok. -
chciałam podać mu sok, ale niechcąca wylałam go na niego. No
tak taka niezdara ze mnie. Próbowałam zetrzeć plamę swoim
rękawem, ale tylko pogorszyłam sytuację.
- Boże co ja narobiłam.
Bardzo Cię przepraszam.
- Sel nic się nie stało
to tylko sok.
Uśmiechnęłam
się tylko i poszłam na górę po jakąś koszulkę dla Justina. W
końcu znalazłam coś odpowiedniego, zeszłam na dół i podałam
Justinowi koszulkę. On tylko podziękował i poszedł się przebrać.
Po kilku minutach przebrany zszedł na dół.
- Mam pomysł –
uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
- Zamieniam się w słuch.
- Idziemy na imprezę.
- Teraz? - zapytał
zdziwiony.
- Tak. - oznajmiłam
stanowczo.
- No to chodźmy. - Justin
skierował się do wyjścia, lecz go zatrzymałam.
- Ale poczekać tylko pójdę
się przebrać.
Justin
tylko przytakną, a ja szybko poleciałam na górę. Otworzyłam
szafę i wyciągnęłam zwykłą czarną sukienkę, dżinsową
kurteczkę i czarne szpilki.
Wzięłam dodatki i udałam
się do łazienki. Poprawiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na
dół. Justin gdy mnie zobaczył. Wstał i powiedział.
-
Wyglądasz cudownie, więc mogę Ci wybaczyć, że siedziałem
tutaj, aż 40 minut. Ja nie wiem co wy robicie w tej ubikacji
tyle czasu.
-
No wiesz. - zaśmiałam się – to co idziemy.
-
Pewnie.
- Chodźmy tutaj –
wskazałam mój ulubiony klub.
Weszliśmy
do klubu, zamówiliśmy drinki i poszliśmy tańczyć. Atmosfera w
klubie była niesamowita wszyscy świetnie się bawili.
Po
kilku godzinach tańca strasznie rozbolały mnie nogi. Szukałam
Justina od kilku minut, ale zero śladów po nim. Nigdzie go nie
było. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Strasznie się
przestraszyłam. Ktoś pociągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam o
co chodzi. Gdy wyszliśmy już z lokalu i wtedy mogłam zobaczyć kto
to był. Był to.....
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani. I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Bo szczerze to mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że wam również. Bardzo was proszę komentujcie i zapraszam do obserwowania tego bloga. <33
Obserwuję, jedyne co mi się tutaj nie podoba to...powiedzmy zbyt chaotyczny styl pisma, mam nadzieję, że go sobie wyrobisz z czasem :) Zapraszam na mojego bloga, dopiero się "rozkręcam" :) http://rece-splecione-przeznaczeniem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuń