sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7

Byłam w lekkim szoku gdy ujrzałam Harrego.
    - Co ty tutaj robisz? - zapytałam Harrego
    - Ja...ja... - był lekko zdziwiony moim widokiem.
    - Dobra lepiej nie odpowiadaj – powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
    Dlaczego zawsze musi paść na mnie. Co ja im takiego zrobiłam? Leżałam na łóżku przez niecałą godzinę w końcu postanowiłam, że pójdę pod prysznic. Wzięłam mój mięciutki szlafrok, bieliznę i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam brać prysznic usłyszałam pukanie do drzwi.
    - Sel to ja Harry. - on ma jeszcze czelność przychodzić do mojego pokoju.
    - Nie chce z Tobą rozmawiać. - krzyknęłam.

Nie uzyskałam już odpowiedzi. Ubrałam się w szlafroczek i pewnym krokiem wyszłam z ubikacji.




Chciałam położyć się na łóżku lecz ktoś mi nie pozwolił. Oczywiście nie kto inny jak Harry.
    - Powiedziała Ci już, że nie chce z Tobą rozmawiać. - powiedziałam z lekko uniesionym głosem.
    - Proszę porozmawiajmy.
    - A o czym tu rozmawiać. Okłamałeś mnie. Ja Ci się zwierzyłam myślałam, że mogę Ci zaufać. No ale jednak się pomyliłam. A wiesz co jest najlepsze? Że jak Cię poznałam to myślałam, że w końcu poznam chłopaka którego nie zna mój brat. Wiesz jakie to jest uczucie gdy poznajesz kogoś a tu się okazuje, że to znajomy twojego brata, albo gdy idziesz przez miasto to tylko słyszysz „ Ej patrzcie to siostra tego Austina „ lub coś w tym stylu. Ale ja głupia się pomyliłam. - niezauważanym kiedy łzy spływały po moich policzkach.







Dlaczego ja muszę być taka naiwna? Harry przybliżył się do nie i mocno mnie przytulił. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

    *Następny dzień *

Obudziły mnie promienie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Niechętnie wstałam, szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Szłam w stronę domu Demi. Po drodze zobaczyłam coś czego bym się nie spodziewała. Zobaczyłam mojego brata całującego się z moją przyjaciółką. Podeszłam do nich i zakaszlnęłam tak aby mnie usłyszeli. W momencie się od siebie oderwali.

    - Sel co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Austin.
    - No właśnie szłam do Demi, ale chyba bym jej w domu nie zastała – zaśmiałam się.
    - Dlaczego się śmiejesz? - zapytała mnie Demi.
    - Ponieważ śmieszy mnie ta sytuacja. Że mój brat z moją przyjaciółką. - ponownie się uśmiałam – ale mogę się na Was pogniewać, za to że nic mi nie powiedzieliście. - zrobiłam minę na znak, że się niby pogniewałam. - dobra gołąbeczki to ja Wam nie przeszkadzam i spadam do domu

Gdy wróciłam do domu zrobiłam sobie coś do jedzenie i położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Przez niecałe pół godziny przeglądałam programy, ale bez skutku. W końcu trafiłam na jakiś dramat „ Bez mojej zgody” . Oglądałam ten film nie pierwszy raz i jak zwykle musiałam się popłakać. Akurat gdy skończył się film ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście byłam sama w domu, więc to ja musiałam otworzyć. Był to Justin.

    - O Hej – ucieszyłam się gdy go zobaczyłam – wejdziesz?
    - No pewnie – oczywiście jak to on musiał pokazać swój śnieżnobiały uśmiech.

Usiedliśmy na kanapie. Przez kilka godzin oglądaliśmy jakieś głupawe filmy. W końcu zachciało mi się pić, a więc zapytałam również Jussa.

    - Chcesz coś może do picia? - zaproponowałam.
    - Soku poproszę.
Poszłam do kuchni i nalałam soku pomarańczowego i wróciłam do salonu.

    - Proszę oto twój sok. - chciałam podać mu sok, ale niechcąca wylałam go na niego. No tak taka niezdara ze mnie. Próbowałam zetrzeć plamę swoim rękawem, ale tylko pogorszyłam sytuację.
    - Boże co ja narobiłam. Bardzo Cię przepraszam.
    - Sel nic się nie stało to tylko sok.
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam na górę po jakąś koszulkę dla Justina. W końcu znalazłam coś odpowiedniego, zeszłam na dół i podałam Justinowi koszulkę. On tylko podziękował i poszedł się przebrać. Po kilku minutach przebrany zszedł na dół.
    - Mam pomysł – uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
    - Zamieniam się w słuch.
    - Idziemy na imprezę.
    - Teraz? - zapytał zdziwiony.
    - Tak. - oznajmiłam stanowczo.
    - No to chodźmy. - Justin skierował się do wyjścia, lecz go zatrzymałam.
    - Ale poczekać tylko pójdę się przebrać.
Justin tylko przytakną, a ja szybko poleciałam na górę. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam zwykłą czarną sukienkę, dżinsową kurteczkę i czarne szpilki.



Wzięłam dodatki i udałam się do łazienki. Poprawiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na dół. Justin gdy mnie zobaczył. Wstał i powiedział.

    - Wyglądasz cudownie, więc mogę Ci wybaczyć, że siedziałem tutaj, aż 40 minut. Ja nie wiem co wy robicie w tej ubikacji tyle czasu.
    - No wiesz. - zaśmiałam się – to co idziemy.
    - Pewnie.

Wyszliśmy z domu. I szliśmy niecałe 10 minut. Na całe szczęście dyskoteki mam niedaleko domu.
 
          - Chodźmy tutaj – wskazałam mój ulubiony klub.

Weszliśmy do klubu, zamówiliśmy drinki i poszliśmy tańczyć. Atmosfera w klubie była niesamowita wszyscy świetnie się bawili.





Po kilku godzinach tańca strasznie rozbolały mnie nogi. Szukałam Justina od kilku minut, ale zero śladów po nim. Nigdzie go nie było. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Strasznie się przestraszyłam. Ktoś pociągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam o co chodzi. Gdy wyszliśmy już z lokalu i wtedy mogłam zobaczyć kto to był. Był to.....


_________________________________________________________________________________

Hejka kochani. I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Bo szczerze to mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że wam również. Bardzo was proszę komentujcie i zapraszam do obserwowania tego bloga. <33

2 komentarze:

  1. Obserwuję, jedyne co mi się tutaj nie podoba to...powiedzmy zbyt chaotyczny styl pisma, mam nadzieję, że go sobie wyrobisz z czasem :) Zapraszam na mojego bloga, dopiero się "rozkręcam" :) http://rece-splecione-przeznaczeniem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń