sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 8

Był to Justin. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, że to był on. W pewnym momencie blask światła skierował się na twarz Justina.
    - Jezu ci Ci się stało? - Justin miał pod okiem wielkie limo.
    - To nic takiego, chodź odwiozę Cię już do domu.
Skinęłam tylko głową i udaliśmy się do samochodu. Siedzieliśmy w ciszy, a Tuss cały czas na mnie spoglądał.
    - Czemu mi się tak przyglądasz?
    - A tak sobie – zrobił głupi uśmieszek

Zrobiłam głupią minę i patrzyłam przed siebie. Nagle zaczął padać deszcz.


Krople odbijały się o szybę i spływały tworząc drogę, którą sobie wyznaczyły. Jedne krople było duże, a niektóre były malutkie. Kazałam Justinowi się zatrzymać. Wyszłam z samochodu. Rozejrzałam się, była pustka na autostradzie. Udałam się więc na środek ulicy, spojrzałam ku górze i krople deszczu spływały po mojej twarzy. Stałam tak przez kilka minut dopóki z transu nie wybudził mnie Justin. Stanął bardzo blisko mnie, spojrzał mi głęboko w oczy i stało się. Jego usta spoczęły na moich.



Gdy już się od siebie oderwaliśmy Justin wyszeptał mi na ucho '' Kocham Cię '' . Ja nie wiedział co powiedzieć, ja jeszcze nie wiem co czuję. A więc uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam, abyśmy już jechali do domu. W samochodzie wygłupialiśmy się jak małe dzieci. Śpiewaliśmy piosenki i muszę przyznać, że Justin ma niesamowity głos. W końcu dotarliśmy pod mój dom.

    - Wejdziesz? - zapytałam Justina, który chciał już odjechać.
    - Hmm.. no dobrze.

Weszliśmy do domu, a tam siedział Austin z jakimś policjantem. Austin miał łzy w oczach. Co tu się do cholery dzieje?

    - Austin? Kto to jest? - zapytałam Austina siedzącego naprzeciwko mnie.
    - Sel to jest policjant Sierra.
    - No widzę, że policjant, ale co on tutaj robi o tej godzinie?
    - Sel bo stało się coś bardzo strasznego. Bo widzisz nasi rodzice, gdy jechali po Jazmyn to mieli ciężki wypadek samochodowy. Ogromna ciężarówka wjechała w samochód naszych rodziców.
Nie mogłam w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Może nie było ich często w domu, ale byli moimi rodzicami kochałam ich. Pobiegłam do swojego pokoju nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Trzasnęłam drzwiami oparłam się o ścianę i poniosłam się emocjom.



Po kilku minutach ktoś cichutko zapukał. Odparłam tylko cichutkie proszę, chociaż w głębi duszy nie chciałam z nikim rozmawiać. DO pokoju wszedł Justin.

    - Sel wiem co czujesz , że to dla ciebie trudne, ale obiecuję, że wszystko się ułoży.
    - Niby skąd możesz wiedzieć co czuję? Nie wiesz jak to jest stracić rodziców.
    - Owszem wiem jak to jest. Gdy miałem niecałe 10 miesięcy ojciec od nas odszedł. Wychowałem się tylko z mamą. Ale moja mama nie mogła tego przeżyć, że on nas zostawił. Kochała go. W moje 14 urodziny moja mama powiesiła się. - jego głos się załamał. To musiało być bardzo trudne. - resztę mojego dzieciństwa spędziłem u mojej babci, a później przeprowadziłem se tutaj.
    - Przepraszam, ja, ja nie wiedziałam. Nie powinnam była na ciebie tak naskakiwać.
    - Nic się nie stało, przecież nie wiedziałaś. Ale wiem jak Ci mogę pomóc. Znam bardzo dobrą panią psycholog. Sam również do niej chodziłem i bardzo mi pomogła.
    - Ja sama nie wiem. No dobrze. Pójdę tam.

    *Kilka dni później*

Wybrałam się z Justinem i moim bratem do pani psycholog. Sama nie wiem po co tam idę. Przecież nie jestem jakaś pierdolnięta, żeby chodzić do psychologa. Zatrzymałam się w połowie drogi i powiedziałam, że nigdzie nie idę.
    - Selena nie zachowuj się jak jakieś małe dziecko – te słowa były wypowiedziane przez mojego braciszka.
    - Austin ja nie zachowuję się jak małe dziecko, tylko po prostu nie chcę tam iść, ponieważ nie jesteś chora na mózg.
    - Kochanie przecież wiemy, że nie jesteś, ale jest Ci ciężko po stracie rodziców tak samo jak mi. Pójdziemy, porozmawiamy i wrócimy do domu.

Zgodziłam się tylko dlatego, aby mieć to z głowy. Weszliśmy do gabinetu pani psycholog. Była bardzo miła i była prześliczna. Miała około 28 lat, długie blond włosy, błękitne oczy i duży śnieżno biały uśmiech. Po kilku godzinach siedzenia w końcu mogliśmy opuścić gabinet. Było nawet fajnie, ale nigdy więcej moja noga tutaj nie powstanie. Po powrocie do domu udałam się na górę, nie chciałam w tym momencie z nikim rozmawiać muszę to wszystko sobie przemyśleć.

    * Oczami Justina *
Po powrocie do domu Austina. Selena ani razu nie wyszła z pokoju. W ogóle nie daje znaku życia. Postanowiłem, że pójdę na górę sprawdzić czy wszystko jest w pokoju. Wchodziłem już po schodach i za moment znalazłem się pod drzwiami Sel. Zapukałem raz, drugi raz i nic. Przestraszyłem się i momentalnie wszedłem do pokoju. Selena leżała na łóżku i płakała. Podszedłem do niej i przyciągnąłem ja do siebie i mocno przytuliłem.

    - Justin ja nie daje rady. Ja próbuję, ale nie potrafię. Przecież serce nie sługa.
    - Chwila o czym ty mówisz? - nie wiedziałem o czym ona do mnie mówi.
    - Kocham Cię.
Selena spojrzała na mnie i złożyła ciepły i czuły pocałunek.



_________________________________________________________________________________

Hejka kochani <3
Taki krótki rozdział na rozpoczęcie wakacji. 
Jak na zakończeniu roku? U mnie było fajnie tylko szkoda, że 3 gim odchodzi bardzo się z nimi związałam. :c
Następny rozdział przewiduję jakoś za tydzień, na pewno nie wcześniej, ponieważ jutro robię urodzinki, a w poniedziałek mam urodziny więc nie będę mnie czasu na napisanie rozdziału.  A na dodatek tego biorę udział w Narodowej Konferencji Tańca przez cały tydzień <3
Bardzo Was proszę o komentarze to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania <3
Zapraszam również do obserwowania tego bloga <3

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7

Byłam w lekkim szoku gdy ujrzałam Harrego.
    - Co ty tutaj robisz? - zapytałam Harrego
    - Ja...ja... - był lekko zdziwiony moim widokiem.
    - Dobra lepiej nie odpowiadaj – powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
    Dlaczego zawsze musi paść na mnie. Co ja im takiego zrobiłam? Leżałam na łóżku przez niecałą godzinę w końcu postanowiłam, że pójdę pod prysznic. Wzięłam mój mięciutki szlafrok, bieliznę i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam brać prysznic usłyszałam pukanie do drzwi.
    - Sel to ja Harry. - on ma jeszcze czelność przychodzić do mojego pokoju.
    - Nie chce z Tobą rozmawiać. - krzyknęłam.

Nie uzyskałam już odpowiedzi. Ubrałam się w szlafroczek i pewnym krokiem wyszłam z ubikacji.




Chciałam położyć się na łóżku lecz ktoś mi nie pozwolił. Oczywiście nie kto inny jak Harry.
    - Powiedziała Ci już, że nie chce z Tobą rozmawiać. - powiedziałam z lekko uniesionym głosem.
    - Proszę porozmawiajmy.
    - A o czym tu rozmawiać. Okłamałeś mnie. Ja Ci się zwierzyłam myślałam, że mogę Ci zaufać. No ale jednak się pomyliłam. A wiesz co jest najlepsze? Że jak Cię poznałam to myślałam, że w końcu poznam chłopaka którego nie zna mój brat. Wiesz jakie to jest uczucie gdy poznajesz kogoś a tu się okazuje, że to znajomy twojego brata, albo gdy idziesz przez miasto to tylko słyszysz „ Ej patrzcie to siostra tego Austina „ lub coś w tym stylu. Ale ja głupia się pomyliłam. - niezauważanym kiedy łzy spływały po moich policzkach.







Dlaczego ja muszę być taka naiwna? Harry przybliżył się do nie i mocno mnie przytulił. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

    *Następny dzień *

Obudziły mnie promienie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Niechętnie wstałam, szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Szłam w stronę domu Demi. Po drodze zobaczyłam coś czego bym się nie spodziewała. Zobaczyłam mojego brata całującego się z moją przyjaciółką. Podeszłam do nich i zakaszlnęłam tak aby mnie usłyszeli. W momencie się od siebie oderwali.

    - Sel co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Austin.
    - No właśnie szłam do Demi, ale chyba bym jej w domu nie zastała – zaśmiałam się.
    - Dlaczego się śmiejesz? - zapytała mnie Demi.
    - Ponieważ śmieszy mnie ta sytuacja. Że mój brat z moją przyjaciółką. - ponownie się uśmiałam – ale mogę się na Was pogniewać, za to że nic mi nie powiedzieliście. - zrobiłam minę na znak, że się niby pogniewałam. - dobra gołąbeczki to ja Wam nie przeszkadzam i spadam do domu

Gdy wróciłam do domu zrobiłam sobie coś do jedzenie i położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Przez niecałe pół godziny przeglądałam programy, ale bez skutku. W końcu trafiłam na jakiś dramat „ Bez mojej zgody” . Oglądałam ten film nie pierwszy raz i jak zwykle musiałam się popłakać. Akurat gdy skończył się film ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście byłam sama w domu, więc to ja musiałam otworzyć. Był to Justin.

    - O Hej – ucieszyłam się gdy go zobaczyłam – wejdziesz?
    - No pewnie – oczywiście jak to on musiał pokazać swój śnieżnobiały uśmiech.

Usiedliśmy na kanapie. Przez kilka godzin oglądaliśmy jakieś głupawe filmy. W końcu zachciało mi się pić, a więc zapytałam również Jussa.

    - Chcesz coś może do picia? - zaproponowałam.
    - Soku poproszę.
Poszłam do kuchni i nalałam soku pomarańczowego i wróciłam do salonu.

    - Proszę oto twój sok. - chciałam podać mu sok, ale niechcąca wylałam go na niego. No tak taka niezdara ze mnie. Próbowałam zetrzeć plamę swoim rękawem, ale tylko pogorszyłam sytuację.
    - Boże co ja narobiłam. Bardzo Cię przepraszam.
    - Sel nic się nie stało to tylko sok.
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam na górę po jakąś koszulkę dla Justina. W końcu znalazłam coś odpowiedniego, zeszłam na dół i podałam Justinowi koszulkę. On tylko podziękował i poszedł się przebrać. Po kilku minutach przebrany zszedł na dół.
    - Mam pomysł – uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
    - Zamieniam się w słuch.
    - Idziemy na imprezę.
    - Teraz? - zapytał zdziwiony.
    - Tak. - oznajmiłam stanowczo.
    - No to chodźmy. - Justin skierował się do wyjścia, lecz go zatrzymałam.
    - Ale poczekać tylko pójdę się przebrać.
Justin tylko przytakną, a ja szybko poleciałam na górę. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam zwykłą czarną sukienkę, dżinsową kurteczkę i czarne szpilki.



Wzięłam dodatki i udałam się do łazienki. Poprawiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na dół. Justin gdy mnie zobaczył. Wstał i powiedział.

    - Wyglądasz cudownie, więc mogę Ci wybaczyć, że siedziałem tutaj, aż 40 minut. Ja nie wiem co wy robicie w tej ubikacji tyle czasu.
    - No wiesz. - zaśmiałam się – to co idziemy.
    - Pewnie.

Wyszliśmy z domu. I szliśmy niecałe 10 minut. Na całe szczęście dyskoteki mam niedaleko domu.
 
          - Chodźmy tutaj – wskazałam mój ulubiony klub.

Weszliśmy do klubu, zamówiliśmy drinki i poszliśmy tańczyć. Atmosfera w klubie była niesamowita wszyscy świetnie się bawili.





Po kilku godzinach tańca strasznie rozbolały mnie nogi. Szukałam Justina od kilku minut, ale zero śladów po nim. Nigdzie go nie było. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Strasznie się przestraszyłam. Ktoś pociągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam o co chodzi. Gdy wyszliśmy już z lokalu i wtedy mogłam zobaczyć kto to był. Był to.....


_________________________________________________________________________________

Hejka kochani. I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Bo szczerze to mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że wam również. Bardzo was proszę komentujcie i zapraszam do obserwowania tego bloga. <33